sobota, 8 marca 2014

Rozdział 2


Pokazał mu jeszcze środkowy palec, ale podejrzewał, że mężczyzna nie widział. Kiedy dotarł do domu kazał wykapować zakupu do garderoby swojej, a resztę odnieść do sypialni przylegającej do jego. Tak chwilowo. Sam usiadł w sali muzycznej z swoim nauczycielem gry i równo o 20 wchodził już do siebie, zaraz miała być kolacja i sam na nią nie miał zamiaru iść. W pokoju włączył laptopa i zaczął szukać fajnego chatu.
Jednak słysząc ciągłe trąbienie przed oknem musiał wyjść i zobaczyć kto tak hałasuje, przed jego oczami ukazał się samochód marki Isuzu Axiom. Czarny połyskujący, pachnący salonem, duży, elegancki byk.
 Siedział w nim jego ochroniarz, czekający aż ten wyjdzie.

Zszedł w końcu na dół. Westchnął, był rozdrażniony postawą ochroniarza, który zachowywał się co najmniej jak krewny. A po drugie samochód nie podobał się Laureli’nowi ani trochę. Był duży, zwalisty i co najgorsze CZARNY.
- Rekompensujesz sobie jakieś braki tym samochodem?
Zapytał ochroniarza zgryźliwie.
- Nie mam braków, ale zawsze mi się ten podobał... A co, masz kompleksy, że ci się nie podoba?
Zaprosił go, żeby wsiadł.
- Chodź przejedziemy się, zobaczysz czemu go wybrałem...
- To nie twoja sprawa, czy mam kompleksy czy nie. Nie lubię czarnych rzeczy: samochodów, ubrań ani mebli.
Usiadł na przednim siedzeniu i od razu przestawił fotel.
- Musimy wrócić do godziny, bo matka mnie zabije jak nie zjem kolacji z reszta.
- Spoko zrobimy tylko rundkę. Co do czarnego, chce go przemalować, zrobić na nim grafity, ale najlepiej na czarnym wychodzi...
Objechali posiadłość i wrócili.
- W końcu nie czuje sie podłoża, ani nie ma się wrażenia jak byś tyłkiem asfaltu dotykał... To jest samochód, a nie jakaś pierdołka.
- Nie widzę niczego wspaniałego, ale jak uważasz.
Powiedział odpinając pasy.
- Mam czwórkę rodzeństwa, przy dzisiejszej kolacji będzie najstarszy brat Fuoco, ze swoim WSPANIAŁYM chłopakiem, są tylko na odwiedzinach bo nie mieszkają w Japonii, oraz starszy ode mnie brat Jared, który właśnie kończy studia.
Poinformował go, nie chciał niedomówień, a głupio było to mówić stojąc w holu.
- Ok, a 4 osoba? Siostra czy też brat?
Zapytał się parkując wy wyznaczonym miejscu.
- Siostra, ma 27 lat i jest w Paryżu, raczej szybko jej nie zobaczysz, rozwija swój interes. No i jest jeszcze jeden brat, ale jest nieślubnym dzieckiem ojca i nie pokazuje się w domu zbyt często. Matka sobie tego nie życzy.
Wyszedł z samochodu.
- Ok...
Wysiadł również i poszedł za nim chowając klucze do kieszeni.
- Czyli jesteś najmłodszy... A jaka jest twoja matka? powinienem coś wiedzieć?
- Matka? Jest bardzo elegancką kobietą, czemu sie nie dziwie, nie musiała się nami opiekować, więc skupiła się na sobie i interesach. W większości cały rok przebywa w Europie, w domu bywa w okresach ważnych bali jej przyjaciółek, albo gdy ojciec otwiera nową filię firmy.
Szedł okrężną drogą do drzwi głównych.
- Ok...
Szedł za nim trzymając ręce w tylnych kieszeniach.
- Tak więc jestem bardziej niańką czy ochroniarzem?
- To zależy jak na to spojrzeć, moje rodzeństwo stwierdzi że jesteś moją niańką. Ale tak naprawdę to twoim zadaniem jest moja ochrona, nie będę udawał, że nie zdarzyły się przypadki napaści lub prób porwania. Wydawałoby się, że tu w Japonii jest spokojniej pod tym względem, ale to tu zwykle działy się złe rzeczy.
Kiedy to mówił, zmienił się. Nie był tak pewny siebie, raczej starał się myśleć zanim powie, aby odpowiednio go zrozumiano.
- Ok, rozumiem... Jem z wami czy osobno mam sobie coś upichcić?
To też musiał wiedzieć, to była podstawa.
- Z nami, nie no takimi snobami nie jesteśmy. Usiądziesz zaraz koło mnie, po mojej lewej stronie miejsce będzie wolne.
Stwierdził wchodząc otwartymi drzwiami do środka.
- Ok...
Rozglądał się uważnie po całym domu idąc za nim, największą uwagę zwracał na portrety rodzinne.
Hol był długi, na końcu znajdowały się schody, które potem rozgałęziały się na dwie strony. Portrety faktycznie ciągnęły się po prawej i lewej stronie, przy czym te z lewej były starsze i przedstawiały poprzednie pokolenia. W pomieszczeniu sufit był wysoko, a całą jego ozdobę stanowiły dwie rzeźby po bokach schodów. Jednocześnie z holu były dwie pary drzwi, na prawo i lewo. Skręcili w te na prawo i weszli do dużej jadalni, bardzo jasnej z oknami od ziemi do sufitu. Ściany pomalowane były na ciepły brzoskwiniowy kolor, a stół wykonany był z ciemnego drewna. Przy nim na pasujących krzesłach siedziało już parę osób. Wysoki mężczyzna o długich do pasa czarnych włosach wstał od stołu
- O widzę młody, że nową nianię mamy?





6 komentarzy:

  1. Ej, ej ej. Co to ma być? No co?
    Czemu tak krótko :(
    Ten rozdział czytało się o wiele lepiej. Nie wiem czy coś było poprawiane czy to kwestia jakiegoś przyzwyczajenia ale serio było dobrze.
    Z zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział.
    http://zbuntowaneanioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmieniałem nic, po prostu musiałaś się wczytać i będzie ok, krotki sie wydaje przez czcionke :)
      Nic nie zmianialem, zastanawiajac sie czy sie juz rozczytacie, pozniej bedzie lepiej :) A widzialas zyczenia? Staralem sie kiedy je robilem ^^

      Usuń
    2. Widziałam, widziałam. Śliczne :)
      No normalnie duma mnie rozpiera haha ;D

      Usuń
  2. Podoba mi się coraz bardziej :3 Czekam na next i weny życzę!
    ________________________________________
    http://opowiadaniayaoi-nany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi,czekam już całe 10 dni na razdział :) Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    to opowiadanie podoba mi się coraz bardziej, ciekawe jak to dalej poprowadzicie, podoba mi się bardzo postać tego ochroniarza..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń