poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 3

Musicie mi wybaczyć, ale ostatnio jestem tak zabiegany, że jak wracam po robocie, jem, posiedzę 1-2h z rodzicami i idę spać, a rano wstaje i znowu do roboty :S



*****************



- O widzę młody, że nową nianię mamy?



Mężczyzna się nie odezwał, zlustrował tylko długowłosego swoim jakże dziwnie przerażającym spojrzeniem od stóp do włosów i cicho prychnął.



- A co zazdrościsz?

Opowiedział pytaniem na pytanie chłopak i zwrócił się do Magnara, zupełnie ignorując brata

- To właśnie mój brat Fuoco. 

Trochę niższy od Fuoco, siedzący na przeciwko mężczyzna skinął głową.

- Jestem Jared. - zawahał się ale dokończył swoją wypowiedź - mam nadzieję, ze pożyjesz dłużej niż poprzedni opiekunowie Laurelina.



Uśmiechnął się jakoś tak dziwnie, że chłopaka który wypowiedział owe słowa przeszły ciarki, bo było to nawet po nim widać.

- Miejmy nadzieję, ze on przeżyje mnie...

Ale po odpowiedzi już się łagodniej uśmiechnął.

- Miło mi, nazywam się Magnar...



Na Jaredzie zrobił dobre wrażenie. Fuoco wręcz przeciwnie, już nie lubił tego człowieka, ale wierzył, że zapewni bezpieczeństwo bratu. 

Obok Fuoco siedział atletycznej budowy mężczyzna. To był chłopak Fuoco. Ale Laurelin uznał, że skoro brat nie ma zamiaru przedstawiać, a sam zainteresowany nie poczynił w tym kierunku nic, to nie ma sensu się wykłócać. Nie lubił tego człowieka z całych sił i się go bał. Szczególnie po tym jak wyśmiał go dzień wcześniej. 

Chłopak usiadł przy stole, zapełnionym już. Do picia było wino, lub sok który nalał sobie od razu chłopak.



Spojrzał na ostatniego mężczyznę.

- A on to co? Niemowa?

Zapytał się patrząc na mężczyznę.



Tamten spojrzał na niego jak na interesujące zwierze, lekko przekrzywiając głowę.

- Aż tak zależy ci na poznaniu mojego imienia?



- Kultura wymaga, żeby się przedstawić... Ale jeśli ci jej brak muszę to uszanować.

Bawiło go to spojrzenie.



- Kultura jest umowna. Ja nie potrzebuje przedstawiać się. Sam poznasz mnie w najbliższej przyszłości a samo wyznanie imienia nie daje tak naprawdę nic konstruktywnego.

Reszta już jadła, choć Fuoco przyglądał się tej rozmowie uważnie.



Prychnął, jednak nie skomentował tego, usiadł po lewej chłopaka koło starszego brata swojego pracodawcy, uśmiechnął się tym razem już ciepło.

- A piwa czasem nie macie?

Nie przepadał za winem wolał konkrety.

Spodobał mu się mężczyzna i chętnie by się z nim bliżej zapoznał.



Jared odezwał się, on bardziej orientował się w domu, bo mieszkał zwykle sam z Laurelinem.

- Tak, jest. Za tymi drzwiami jest kuchnia, w lodówce w rogu jest piwo, Laurel używa do odżywiania włosów.

Powiedział z lekkim uśmiechem.


- Boże takie marnotrawstwo...

Odpowiedział wstając, po 2 minutach sobie nalewał do szklanki na sok.

- Więc smacznego...

Zaczął jeść dobre jedzonko, był głodny gdyż od rana nic nie jadł.



Posiłek upływał na rozmowie w większości tylko Laurela z Jaredem, widać było, że między nimi była mocna braterska więź. Chłopak opowiadał starszemu bratu o rozmowie z rodzicami, o postępach w grze na skrzypcach i planach na jutro, nie odzywał się jednak w ogóle do najstarszego brata. Wyglądało na to, że Laurelin nie jest w najlepszych kontaktach z Fuoco. Po jakichś 40 minutach Jared wstał od stołu i pożegnał się, tłumacząc się, że musi się uczyć na jutro, po czym wyszedł. Atmosfera w jednej chwili dawała się pociąć nożem.

- Muszę ojcu powiedzieć, że tobie zamiast babskich zajęć to by się przydało jakieś wychowanie seksualne, bo ty przed 30 nie zdążysz w łóżku wylądować. - Powiedział złośliwie Fuoco w pewnym momencie.




Magnar słysząc to prychnął ze śmiechu, miał zamknięte usta więc się nie zaśmiał, ale prychnięcie było słychać.

- Wybacz...

Dodał do chłopaka, żeby nie czuł się urażony.

Był ciekawy jak chłopak odpowie swojemu bratu.



Laurelin słyszał ten odgłos... i wiedział że mężczyzna się z niego śmiał. Wstał od stołu.

- Jesteś głupi, naprawdę. Ucz się na swoich błędach, może ja nigdy tego nie robiłem, ale choć nie muszę cierpieć za swoje błędy. A przypomnij sobie, DLACZEGO ojciec ustalił Mnie, a nie Ciebie swoim głównym dziedzicem i spadkobiercą. 

Fuoco wściekł się, widać było. 

- Ja mam już swoją część majątku, dojdę do wszystkiego sam, a ty będąc tak naiwnym stracisz wszystko. Który dzieciak w twoim wieku nie wie do czego służy wibrator? - wyrzekł Fuoco niemal na jednym wdechu.

Laurelin wyszedł szybkim krokiem nie odpowiadając już nic.



Zaśmiał się bo już nie wytrzymał dusząc tego w sobie, kiedy chłopak szybko wyszedł on spojrzał na mężczyznę.

- Serio nie wie?

 Zapytał zdziwiony. 



- O to się pokłóciliśmy. Tydzień temu przyjechałem z partnerem a gówniarz jeździł na deskorolce po holu i wywrócił się na walizki. Akurat trafił na zabawki i jak się wysypało z torby to zwiał. Złapałem go zaraz, żeby pozbierał i się zachowywał a on mi stwierdził, że to nie jego wina że wiozę grzechotki dla dzieci. Najpierw myślałem, że go uduszę a potem że się załamie. On wie o seksie tyle co na biologii a na moją sugestię, że mu wytłumaczę co nieco obraził się i zamknął w pokoju. Jest młodszy od Jareda niewiele, ale Jared mieszkał w internacie i swoje się dowiedział automatycznie, ja i moja siostra także tą wiedzę posiadaliśmy mając po 13 lat. Młody siedzi sam z Jaredem w posiadłości, co najwyżej wpada matka raz na parę tygodni albo ojciec przelotem na parę godzin, ale nie podejrzewałem że nie będzie go to ciekawić. Uważałem, że chowa w pokoju z tonę pornoli jak każdy nastolatek i to robi na lapie. Aż z ciekawości zerknąłem, wiesz co on ma w historii? Metody odżywiania włosów, nowa kolekcja Versace i piosenki.



Znowu zaczął się śmiać.

- Szczerze to mi na takiego wygląda, skoro używa piwa do włosów... jeśli nie będziesz mieć nic przeciwko, mogę go trochę poduczyć... Tego i owego...

Powiedział zainteresowany, nawet jak by mu nie pozwolił sam by sobie pozwolił.

- Ale przynajmniej wie co to znaczy zboczeniec... Albo używa tego słowa, nie wiedząc co ono oznacza...



- Ale nie waż się go skrzywdzić. Mimo że jest rozpuszczonym i wkurzającym bachorem, który jak nie ma tego czego chce to beczy albo robi dramaty, to przecierpiał swoje. Każdy z nas jest inny, ale przy naszym dzieciństwie rodzice nie popełnili tego błędu co przy nim, bo mieli więcej czas dla nas. Nie pozwól mu wejść sobie na głowę, choć widzę po tobie że raczej to niemożliwe. I pilnuj aby nie spotkali się bezpośrednio z moim partnerem.



- A co, zwiąże go i zgwałci?

Zapytał wprost, wolał wiedzieć na czym stoi.



Mężczyzna spojrzał poważnie na niego.

- Obawiam się, że tak mogłoby się stać. Nie jesteśmy tradycyjną parą.

Powiedział



- Hmm, a nie powiedziałeś mu, że ma nie tykać twojego braciszka? Powinien to uszanować... Nawet jeśli nie trzyma się tradycji, mam rozumieć, ze macie kogoś na boku świadomie będąc w związku, bo z tym kojarzy mi się klasyka....



- Myślisz, że nie mówiłem? Obiecał mi to, ale niektórych obietnice są słabe, szczególnie jeśli się zdenerwują. Dlatego wolę, abyś miał oko na młodego. A co do istoty mojego związku, prawie trafiłeś.

Poprawił marynarkę i wyszedł.

- A właśnie - rzucił na progu - Młody jest w swoim pokoju, na piętrze skręć w prawo. Rozpoznasz jego drzwi.



- Dzięki...

W jadalni został sam, wiec poszedł po jeszcze jedno piwo, a z nim udał się do pokoju chłopaka wszedł jak by nigdy nic.

- No trafiłem, nie jest ze mną jeszcze tak źle...

Odpowiedział sam sobie.

- Młody, jak skończysz musimy pogadać...

Odpowiedział słysząc szum w łazience.

Wszedł jednak do niej opierając się o framugę, oglądał ładne ciałko chłopaka, który brał szybki prysznic.



- Dobra!

Odkrzyknął ale jak usłyszał otwierane drzwi to wychylił głowę z kabiny

- Wyjdź natychmiast z mojej łazienki!

Powiedział stanowczo z oburzeniem.



- Czemu? Chce sobie popatrzeć, nie mogę? Aj wybacz, ty tu jesteś szefem...

Właśnie sie obrócił by wyjść, ale zrobił 2 obrót i wrócił na swoje dawne miejsce.

- Inaczej sie umawialiśmy, wiec sobie popatrzę, jak mi sie znudzi to wyjdę, nie martw sie widzę tylko zarys...



- Ej ale co to miało wspólnego z oglądaniem pod prysznicem.

Wyłączył wodę, i tak był już czysty, teraz zastanawiał się jak wziąć ręcznik, który leżał daleko od kabiny prysznicowej. Nigdy nie kładł go blisko, bo po prostu wychodził i szedł.

- Odwróć się choć, ręcznik wezmę



- Podam ci...

Wziął i podał, jednak wyszedł dając mu możliwość spokojnego wytarcia i ubrania.

Usiadł sobie w fotelu wygodnie i nalał piwo do szklanki.

Zastanawiał sie od czego by tu zacząć rozmowę bo problemów było sporo.



Przyszedł do pokoju po 20 minutach dopiero, bo jeszcze nacierał ciało balsamem i mył zęby. Przyszedł do pokoju w ciepłym błękitnym szlafroku, podszedł do stoliczka na którym były ciastka i zabrał sobie cały talerzyk wraz z sokiem pomarańczowym. Usiadł na łóżku

- Nie za dużo tego piwa pijesz? Od tego brzuch rośnie.



- Nie martw się o mój brzuch, mam świetną metodę na spalanie, ale ty się nie opychaj tyloma ciastkami... Co do dzisiejszego, powiedz mi ile masz lat?

Zapytał sie wstając i zabierając mu ciastka zostawiając jeszcze 2.



- Pf, to przyniosę nowe sobie. A lat mam 16 ale urosnę!

Powiedział, miał nadzieje że to nie przytyk do wzrostu.



- Nie o wzrost mi chodziło, a masturbujesz się?

Zapytał wprost, w końcu też był kiedyś młody.



- Co ja robię?

Zapytał patrząc na niego dziwnie.

- A co to jest? Jakiś rodzaj manicure?



- A co wiesz o rozmnażaniu się gatunku ludzkiego? Wiesz przynajmniej co ma dziewczyna a co facet i jak to się zwie?



- No pewnie że wiem. Znam cały proces łącznie z tymi całymi podziałami i głupimi nazwami zmian komórek, a co?

Zapytał z oburzeniem.



- To zwie się sex, facet ma członka dziewczyna macice, w środku dochodzi do zapłodnienia, żeby facet nie stał sie impotentem musi raz na miesiąc pozbywać się nasienia poprzez masturbację, masturbacja może być ręczna, ustami z pomocą osoby 2, przez sex i dojście oraz przez zabawki... Nauczę cię ręcznej, żebyś mógł sam to robić.

Odstawił piwo i poszedł do łazienki, widząc żel na wodzie wziął go, usiadł za nim na łóżku.

- Nie będzie bolało, ale musisz współpracować.



- Ale ja nie chce żebyś ty mi patrzył, to jest moja sfera intymna.

Powiedział odsuwając się na róg łóżka.



- Więc powiedz mi jak normalny mężczyzna sie masturbuje...

Obecnie był cierpliwy bo się napił, normalnie by chłopak miał mniej przyjemnie.



- Ja nie jestem żadnym mężczyzną, mam 16 lat i nie muszę niczego ruszać jak nie chce. Zresztą to i tak mi się czasem wylewa w nocy, więc żadnego obowiązku nie mam.

Powiedział gniewnie.



- Bo się już nie mieści, lub masz mokre sny czyli śni ci sie goła baba i dochodzisz... Powiem tak, jeśli chcesz mieć dzieci będąc dorosły i mieć kobietę, lub ogólnie się podniecać musisz się masturbować, chyba ze jesteś chory i trzeba zabrać cię do lekarza, znam jednego dobrego, ale jeśli nie chcesz wstydzić się podwójnie siadaj między moimi nogami i nie marudź, pamiętasz co mi obiecałeś w zamian za to, że będę cie niańczyć? Całkowite posłuszeństwo.



- Ale w niańczenie nie wchodzi dotykanie mnie! Poza tym nie śnią mi się żadne gołe baby tylko...


**************

Powiedzcie w komentarzach czy wolicie dzielony, jednolity czy z pozmienianymi kolorami tekst :)

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 2


Pokazał mu jeszcze środkowy palec, ale podejrzewał, że mężczyzna nie widział. Kiedy dotarł do domu kazał wykapować zakupu do garderoby swojej, a resztę odnieść do sypialni przylegającej do jego. Tak chwilowo. Sam usiadł w sali muzycznej z swoim nauczycielem gry i równo o 20 wchodził już do siebie, zaraz miała być kolacja i sam na nią nie miał zamiaru iść. W pokoju włączył laptopa i zaczął szukać fajnego chatu.
Jednak słysząc ciągłe trąbienie przed oknem musiał wyjść i zobaczyć kto tak hałasuje, przed jego oczami ukazał się samochód marki Isuzu Axiom. Czarny połyskujący, pachnący salonem, duży, elegancki byk.
 Siedział w nim jego ochroniarz, czekający aż ten wyjdzie.

Zszedł w końcu na dół. Westchnął, był rozdrażniony postawą ochroniarza, który zachowywał się co najmniej jak krewny. A po drugie samochód nie podobał się Laureli’nowi ani trochę. Był duży, zwalisty i co najgorsze CZARNY.
- Rekompensujesz sobie jakieś braki tym samochodem?
Zapytał ochroniarza zgryźliwie.
- Nie mam braków, ale zawsze mi się ten podobał... A co, masz kompleksy, że ci się nie podoba?
Zaprosił go, żeby wsiadł.
- Chodź przejedziemy się, zobaczysz czemu go wybrałem...
- To nie twoja sprawa, czy mam kompleksy czy nie. Nie lubię czarnych rzeczy: samochodów, ubrań ani mebli.
Usiadł na przednim siedzeniu i od razu przestawił fotel.
- Musimy wrócić do godziny, bo matka mnie zabije jak nie zjem kolacji z reszta.
- Spoko zrobimy tylko rundkę. Co do czarnego, chce go przemalować, zrobić na nim grafity, ale najlepiej na czarnym wychodzi...
Objechali posiadłość i wrócili.
- W końcu nie czuje sie podłoża, ani nie ma się wrażenia jak byś tyłkiem asfaltu dotykał... To jest samochód, a nie jakaś pierdołka.
- Nie widzę niczego wspaniałego, ale jak uważasz.
Powiedział odpinając pasy.
- Mam czwórkę rodzeństwa, przy dzisiejszej kolacji będzie najstarszy brat Fuoco, ze swoim WSPANIAŁYM chłopakiem, są tylko na odwiedzinach bo nie mieszkają w Japonii, oraz starszy ode mnie brat Jared, który właśnie kończy studia.
Poinformował go, nie chciał niedomówień, a głupio było to mówić stojąc w holu.
- Ok, a 4 osoba? Siostra czy też brat?
Zapytał się parkując wy wyznaczonym miejscu.
- Siostra, ma 27 lat i jest w Paryżu, raczej szybko jej nie zobaczysz, rozwija swój interes. No i jest jeszcze jeden brat, ale jest nieślubnym dzieckiem ojca i nie pokazuje się w domu zbyt często. Matka sobie tego nie życzy.
Wyszedł z samochodu.
- Ok...
Wysiadł również i poszedł za nim chowając klucze do kieszeni.
- Czyli jesteś najmłodszy... A jaka jest twoja matka? powinienem coś wiedzieć?
- Matka? Jest bardzo elegancką kobietą, czemu sie nie dziwie, nie musiała się nami opiekować, więc skupiła się na sobie i interesach. W większości cały rok przebywa w Europie, w domu bywa w okresach ważnych bali jej przyjaciółek, albo gdy ojciec otwiera nową filię firmy.
Szedł okrężną drogą do drzwi głównych.
- Ok...
Szedł za nim trzymając ręce w tylnych kieszeniach.
- Tak więc jestem bardziej niańką czy ochroniarzem?
- To zależy jak na to spojrzeć, moje rodzeństwo stwierdzi że jesteś moją niańką. Ale tak naprawdę to twoim zadaniem jest moja ochrona, nie będę udawał, że nie zdarzyły się przypadki napaści lub prób porwania. Wydawałoby się, że tu w Japonii jest spokojniej pod tym względem, ale to tu zwykle działy się złe rzeczy.
Kiedy to mówił, zmienił się. Nie był tak pewny siebie, raczej starał się myśleć zanim powie, aby odpowiednio go zrozumiano.
- Ok, rozumiem... Jem z wami czy osobno mam sobie coś upichcić?
To też musiał wiedzieć, to była podstawa.
- Z nami, nie no takimi snobami nie jesteśmy. Usiądziesz zaraz koło mnie, po mojej lewej stronie miejsce będzie wolne.
Stwierdził wchodząc otwartymi drzwiami do środka.
- Ok...
Rozglądał się uważnie po całym domu idąc za nim, największą uwagę zwracał na portrety rodzinne.
Hol był długi, na końcu znajdowały się schody, które potem rozgałęziały się na dwie strony. Portrety faktycznie ciągnęły się po prawej i lewej stronie, przy czym te z lewej były starsze i przedstawiały poprzednie pokolenia. W pomieszczeniu sufit był wysoko, a całą jego ozdobę stanowiły dwie rzeźby po bokach schodów. Jednocześnie z holu były dwie pary drzwi, na prawo i lewo. Skręcili w te na prawo i weszli do dużej jadalni, bardzo jasnej z oknami od ziemi do sufitu. Ściany pomalowane były na ciepły brzoskwiniowy kolor, a stół wykonany był z ciemnego drewna. Przy nim na pasujących krzesłach siedziało już parę osób. Wysoki mężczyzna o długich do pasa czarnych włosach wstał od stołu
- O widzę młody, że nową nianię mamy?





8 Marca

(kliknij, aby powiększyć)


Popołudniu dodam 2 rozdział z okazji dzisiejszego dnia :)